2 maja 2013

I- Nie Chwal Dnia Przed Zachodem Słońca...

David wstał rano bardzo wcześnie. Wiedział, że będzie to bardzo ekscytujący dzień. Miał się spotkać po południu ze swoją dziewczyną Megan. Od dawna chciał postąpić w tym związku na przód lecz nigdy nie było ku temu sposobności. Postanowił jednak, że dzisiaj nie wróci do domu dopóki nie postawi na swoim.
Dave miał dwadzieścia trzy lata. Był on przystojnym mężczyzną z wielkimi planami na przyszłość. Nie chciał siedzieć bezczynnie w domu tylko zostać muzykiem w jakiejś kapeli. Od najmłodszych lat grał na gitarze klasycznej, a później na elektrycznej. Marzył także o rozpoczęciu nauki gry na perkusji, lecz nie miał wystarczającej ilości pieniędzy, aby rozwijać swoje hobby.
Chodził do szkoły muzycznej i tam za niewielką opłatą uczył się gry na instrumencie. Od najmłodszych lat uważano, że ten chłopak wiele osiągnie. To było nieuniknione. Rzadko kiedy zdarzało się tak wielce utalentowane dziecko. Takim trzeba było się urodzić. Języki chłonął jeden za drugim. Umiał już angielski, francuski, hiszpański i był w trakcie nauki włoskiego.
Od najmłodszych lat dziewczyny podkochiwały się w Davie... Nie wiadomo, czy oddziaływała tak na nie jego uroda, czy romantyzm, wrażliwość i poczucie, że przy nim nic nikomu się stać nie może... On sam nie chcąc skrzywdzić żadnej dziewczyny nie mówił im wprost, że mu się nie podobają albo, że są nie w jego stylu. Zawsze zgrabnie rozwiązywał sprawę tak, aby nikt nie poczuł się odrzucony... Cóż powiedzieć... Świetny chłopak...
Z Megan poznali się w liceum... Chodzi do jednej klasy... Szybko coś do siebie poczuli. Było im dobrze w swoim towarzystwie: śmiali się, ale mogli ze sobą porozmawiać na ważne tematy. Mieli podobne zainteresowania. Lubili czytać książki, oglądać filmy przygodowe. Ona grała na pianinie i śpiewała. Często rozmawiali o aktualnych hitach na listach przebojów. Mieli tyle do powiedzenia na temat każdej piosenki. A to, który moment według nich źle zagrany czy też, gdzie oni inaczej by zagrali albo zaśpiewali. Rozumieli się bez słów, a w trudnych sytuacjach wspierali wzajemnie.
Po niespełna paru miesiącach znajomości zostali parą. Owszem, wiele osób im docinało, że Dave chce się wypromować... W końcu Meg była jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole. Ale przecież każda para musi coś takiego przejść. Ich nie obchodziło zdanie innych. Dla nich najważniejsza była miłość i to, że mogli być przy sobie na dobre i na złe.
***
David zaprosił na tą sobotę Megan restauracji. Właściwie to nic oryginalnego. Na początku chciał się z nią spotkać w studiu nagraniowym jego kolegi, ale miało być ono wynajęte przez tydzień, a jemu zależało na czasie. Nie mógł tego odkładać w nieskończoność. Musiał działać jak najprędzej.
Dave przygotowywał się do wyjście dobrą godzinę. Przeważnie wybranie ciuchów zajmowało mu mało czasu, ale musiał się przyłożyć porządnie. Nie mógł się zdecydować czy założyć marynarkę, czy koszulę z krawatem... A może lepiej bez krawata? Z drugiej strony nie mógł się ubrać w jakoś szczególnie elegancko, bo Meg od razu by stwierdziła, że coś się święci...
No trudno... Przecież muszę ładnie wyglądać, myślał, sytuacja tego wymaga. A niech sobie nawet coś podejrzewa!
Ubrał się więc w białą koszule i czarne spodnie od garnituru. Zrezygnował jednak z krawata. Spryskał się perfumami, które tak bardzo podobały się jego dziewczynie, ubrał buty i wyszedł.
Umówili się w restauracji. Miał pół godziny na dotarcie. Spokojnie, zdąży. Właściwie to nie musiał nawet jechać autobusem. W taką ładną pogodę jak ta spokojnie może się na pieszo. Nie zaszkodzi mu.
Tak wiec ruszył przed siebie i jeszcze raz powtórzył sobie w myślach co ma kiedy zrobić i co powiedzieć. Musiało wypaść perfekcyjnie. Gdyby coś poszło nie tak nie wybaczyłby chyba sobie.
Zamówił dla nich salę. Kosztowało go to sporo pieniędzy, które odkładał od miesiąca. Plan był taki... Na początek zamówiłby sobie razem z Meg coś do jedzenia, a później tańczyliby do upadłego do muzyki niekoniecznie klasycznej, śpiewaliby i byłoby tak uroczo! Po wszystkim chciał ją zabrać w miejsce, w którym często się spotykali, a później już pozostawało jedno... Poklepał się po kieszeni i upewnił się, czy na pewno nie zapomniał pudełeczka. Było. Uff... Oby poszło dobrze!
***
Do restauracji Salem dotarł na pięć minut przed czasem. Meg jeszcze nie było.
Dobrze. Będzie miał czas na przygotowanie wszystkiego.
Wszedł do środka i zapytał jakiegoś przechodzącego kelnera czy sala została już przygotowana.
-Ależ oczywiście, proszę pana! Wszystko jest w jak najlepszym porządku! Niech pan się nie martwi- po czym posłał mu uśmiech.
Łatwo mu mówić! Jak ma się nie denerwować przed czymś takim? Tak się nie da. Dave stresował się niewyobrażalnie.
Wszedł po krętych schodach na górę i upewnił się czy naprawdę jest wszystko przygotowane. Podszedł do stołu i nerwowo zaczął poprawiać serwetkę na stole. Boże! Toż to przecież istna paranoja.
-Wszystko będzie dobrze, człowieku! Opanuj się- mruknął pod nosem.
-Coś nie tak?- zapytał głos za nim i nagle poczuł czyjąś delikatną rękę na ramieniu.
Podskoczył jakby się przed chwilą oparzył i powoli odwrócił. Ten głos poznałby wszędzie. Meg. Stała tuż za nim i przypatrywała się mu ze zmartwieniem. Ach... Megan zawsze rozpoznawała kiedy coś się działo. Niczego nie było można przed nią ukryć.
Dave nie mógł nic powiedzieć. Jej wspaniałe błękitnoszare oczy prześwietlały go na wylot.
-Nie... Nic się nie stało. Naprawdę.
Spróbował się uśmiechnąć, ale wyszedł mu jakiś grymas. Dziewczyna jednak mu nie uwierzyła. Czuła, ze ją okłamuje, ale nie chciała drążyć tematu. Jeśli Dave coś ukrywał, to musiał mieć konkretny powód. Przeczuwała także, że wkrótce się przekona o co chodzi. Pozostawało jej cierpliwie czekać. pocałowała go w policzek na przywitanie i spytała:
-A więc... Może usiądziemy?
-Tak, tak. Jasne.
Dave podszedł do krzesełka i odsunął je tak, aby dziewczyna mogła usiąść po czym zajął miejsce na przeciwko niej.
-Zaraz powinni podać jedzenie- powiedział.
Wpatrywał się w nią jakby była aniołem. Co w cale nie jest aż takie dalekie od prawdy. Jej śliczny uśmiech górował nad wszystkimi innymi. Gdy się uśmiechała widać było jej charakterystyczne dołeczki w policzkach i malutki dołeczek na brodzie. Jej wielkie oczy hipnotyzowały każdego, a brązowe pukle spływała kaskadą na ramiona. Uszy ozdabiała zawsze jakimiś kolczykami, a na szyi zawsze nosiła łańcuszek z przywieszką 'I Love NY'. Chciała kiedyś tam pojechać. O Ameryce wspominała zawsze z czcią, jakby była to jakaś świętość. Oczywiście David nie burzył jej marzeń. Cieszył się, że je ma. I trzymał za nią kciuki.
'Ona zostanie kimś wielkim'- mówił o swojej dziewczynie.
Jego rozmyślania przerwał kelner, który przyniósł zupę. Był to kapuśniak. Meg zawsze lubiła kwaśne rzeczy, więc bardzo jej smakowało. Następnie na stole pojawił się kurczak z kapustą i ziemniakami. W Salemie zawsze gotowali pyszne potrawy. Rzadko można było spotkać coś tak wyśmienitego.
-Ślicznie wyglądasz...- powiedział przełykając kęs i uśmiechając się. Trema już prawie go opuściła, ale wiedział, że powróci ona, gdy tylko wyjdą z restauracji.
-Och... Mówisz mi to z każdym razem! Jestem przecież zwykłą dziewczyną- zaśmiała się.
-A widzisz... I tu się nie zgadzamy.
Po posiłku tańczyli. Bardzo długo. Meg śpiewała piosenki, a on się jej przysłuchiwał.
-Masz taki wspaniały głos...
-Nie przesadzaj- prychnęła.
Nie skomentował tego. Wiedział, że ma rację.
Pili szampana rozmawiając- o wszystkim. O tym na jaki film pójdą w następnym tygodniu, ale także o tym co ostatnio przeczytali lub o czym ciekawym słyszeli.
-Meg...- zmienił temat Dave.
-Hm?
-Wiesz, myślałem, że może poszlibyśmy do naszej 'kryjówki'. Co o tym sądzisz?
Modlił się w duchu, aby się zgodziła. Od tego wszystko zależało. Jednak ona długo nie odpowiadała. W przeciwieństwie do Dave'a, jej nie dało się ot tak prześwietlić. Trudno było odgadnąć co czuła i o czym myślała.
-Wiesz... Jest dość ciepło i...
-Dobrze chodźmy.
Meg poczuła, że Dave'owi na tym bardzo zależy, więc się zgodziła.
Ich 'kryjówka' znajdowała się w rzeczywistości na dachu szkoły tanecznej. Spędzali tam sporo czasu. W końcu to właśnie tam się tak naprawdę poznali. Owszem znali swoje imiona i nazwiska już wcześniej, ale dopiero na tym dachu mogli szczerze porozmawiać.
Meg przychodziła tam często kiedy miała jakieś zmartwienie. Tamtego dnia kiedy spotkała Dave'a zerwała z chłopakiem. Okazało się, że ją zdradzał z jej przyjaciółką. Dowiedziała się o tym przypadkiem. Szła akurat do galerii handlowej kiedy ich zobaczyła. Całowali się. Na początku nie mogła w to uwierzyć. W końcu była daleko i mogło jej się przewidzieć. Chłopak był co prawda podobny do Jima, ale nie była przekonana w stu procentach. Dopiero później, gdy podeszła bliżej przekonała się, że to prawda. Nie wiedziała co powiedzieć. Nakrzyczała na niego i uderzyła w policzek. Po czym płacząc dotarła na dach. Długo nie mogła się opanować i zastanawiała się, dlaczego on jej to zrobił, aż w końcu usłyszała za plecami jego głos- Dave'a.
-Megan? Co ty tutaj robisz?- spytał podchodząc.
Wytarła pośpiesznie oczy i zwróciła się ku niemu:
-Nic. Myślę...
-Płakałaś?- spytał patrząc na jej czerwone oczy.
-Tak...
-Co się stało?
Opowiedziała mu wszystko. O tym jak się czuje, co myśli i pożaliła się, że nie wie co dalej robić. A on ją przytulił. Poradził jej, żeby skończyła ze swoim chłopakiem, bo jeśli jest niewierny to jest strasznym dupkiem. Pocieszał ją długo.
-A ty co tutaj robisz?- spytała w końcu.
-Hm... Lubię tu przychodzić. Jest tu ciekawa atmosfera. Można uciec od świata. I ładny stąd jest widok. Czasami przychodzę  malować.
-Malujesz?
-Tak... Kiedyś ci pokażę...
 ***
Na dach dotarli w dziesięć minut. Weszli pośpiesznie wchodząc do szkoły i dalej kierując się schodami na górę. Jakież to było zabawne. Nikt jeszcze ich nigdy nie przyuważył... A z pewnością gdyby ktoś się o tym dowiedział. Nie spodobałoby się to mu.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś, Dave?- spytała w końcu- Od samego początku widzę, że coś cię gnębi i że się strasznie czymś przejmujesz. Masz tremę. Co się stało? Mi możesz powiedzieć...- zapewniła go stając przed nim i gładząc ręką jego policzek.
-Wiesz, ja cię kocham...
-Ja też cię kocham, głuptasie i...
Uciszył ją gestem dłoni.
-Nie przerywaj mi, proszę... Bardzo cię kocham. Jesteśmy parą od dawna. Skończyliśmy studia i chcemy dalej sprawdzić się w zawodzie, ale ja... Ja nie chcę żebyśmy się rozstali. Chcę z tobą ciągle być. Kocham cię Meg jak nikogo innego. Jesteś dla mnie najważniejsza i to się nie zmieni- wyciągnął powoli z kieszeni pudełko i klękając ciągnął- Meg... Wyjdziesz za mnie?- powiedział otwierając niebieskie pudełeczko i odsłaniając zawartość- pięknie zdobiony pierścionek.
Meg wpatrywała się najpierw w niego, a potem jej oczy powędrowały w dół. Spojrzała na pierścionek.
-Dave, ja...
Nie mogła powiedzieć tego co chciała. Gardło się jej zaciskało. Była zdumiona. Nie spodziewała się czegoś takiego po nim. Długo nic nie mówiła, więc chłopak zapewnił ją:
-Nie musisz odpowiadać teraz.
-Ale ja...
-Możesz spokojnie się namyśleć- powiedział wstając.
 -Ale...
-Nie naciskam na ciebie Meg- nie dawał jej dojść do słowa.
-Ale ja chcę powiedzieć, że się zgadzam, kretynie!
-Naprawdę?
-Tak!
I już wylądowała w jego ramionach a po jej twarzy ciekły łzy zadowolenia.
-Kocham cię, Meg.
-Kocham cię, Dave.
Całowali się namiętnie i co chwile czule coś do siebie szeptali. Byli szczęśliwi jak jeszcze nigdy w życiu.
-Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie!- krzyknął na całe gardło.
-Uspokój się Dave!- zaśmiała się Megan.
I wtedy rozległy się strzały psując wszystko raz na zawsze...
__________________________________________
Poproszę o komentarze z Waszymi opiniami ^-^ Pamiętajcie, że każdy komentarz dodaje poweru do pisania ^-^

Nickelback- Far Away... Kocham <3

~Bad

4 komentarze:

  1. To jest swietne, czytalam to juz na twoim innym blogu i tak nagle urwalas ale jest swietne... Nie mohe sie doczekac dalej co bedzie z Dave`m !? Serio swietne to bedzie :*

    Gość kasia ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju! Dziękuję za te miłe słowa :)) To naprawdę coś fantastycznego usłyszeć, że komuś moje opowiadania się podobają :))

      Usuń
  2. Wow! Świetna historia! Troszeczke przeraził mnie prolog i muszę stwierdzić, że nie lubię nieszczęśliwych zakończeń, ale czytam dalej bo jest naprawdę ciekawe :) Życzę duuuuuuużo weny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :) Takie komentarze naprawdę wiele dla mnie znaczą :) W Weekend dodam rozdział :))

      Usuń